Dajcie mi człowieka! Niech będzie, jak ja, mętny, niedojrzały
Nieukończony, ciemny i niejasny
"Ja jednak wolałabym czytać pismo, w którym jest więcej literatury, wyraziści recenzenci i recenzentki, gdzie wokół książek toczy się rozmowa, a czasem spór. Pismo, które nie boi się intelektualnego ryzyka i potrafi przekraczać utarte schematy"
http://www.krytykapolityczna.pl/artykuly/czytaj-dalej/20140308/dunin-magazyn-zamiast-ksiazki
Nie wiem skąd to oburzenie. To dość oczywiste, że jeśli mi się nogi w biurku nie mieszczą, to je ucinam.
"Poranna, jednoosobowa kawa. Poranne, jednoosobowe scrabble. Wygrałem i przegrałem. Szereg przypadkowych wyrazów się ułożył w tajny plan na dziś".
Marcin Świetlicki
Osobista wycieczka Stefana Szlachtycza (kogo? no właśnie...) do Mrożka.
Dawno nie czytałam tak zjadliwego wspomnienia o zmarłym. I nawet nie chodzi o to, że zmarły, i że nie można źle wobec tego mówić.
Tekst z cyklu: w końcu mogę ogłosić światu jaki ten Mrożek zły był, wcale nie taki wielki. Ale też zionący zawiścią - piętrzy się ze zdania na zdanie. Wrażenie, że Szlachtycza boli, że jego nazwisko może pamięci przyszłej nie przetrwać. A Mrożka przetrwa.
(sama musiałam sprawdzić, kto zacz ten Szlachtycz)
"Zapisała Pani w jednym ze swoich tekstów ("[Ważki, dzieci nad kałużą...]"): "Jesteśmy razem ale każde z nas samo. Gdzie dotknę pył. Dopiero na stare lata zrozumiałam co czują inni, jakich słów ode mnie żądają".
Krystyna Miłobędzka: Tak naprawdę, będąc razem, każdy z nas jest osobno i tej drugiej osoby właściwie nigdy nie poznamy w pełni, to będzie zaledwie jej część. Samemu się śni, samemu się myśli i samemu ma się swoje poprzednie życie, które jest takie, a nie inne. I my o tym życiu drugiego niewiele wiemy. Nawet jeżeli ten ktoś nam o nim mówi, nigdy nie wiemy, jaki ślad w nim po tym został, jak ono go ukształtowało. Można się troszeczkę zbliżyć do zrozumienia drugiego człowieka i to już jest wielkie i wspaniałe, a i tak popełnia się pomyłki. Bo takie trzaśnięcie drzwiami, taki uśmiech, zupełnie co innego znaczą, niż zrozumiałam, niż pomyślałam. My się ciągle w tym rozmijamy. To naprawdę nie jest przesadą, że jesteśmy - nie wiem, czy słowo skazani jest tu na miejscu - na to, żeby przy największych bliskościach ciągle nie wiedzieć, nie znać, nie mieć pewności wobec drugiego. Wspomniałam wcześniej o nieprzywiązywaniu się, mam to również wobec najbliższych. Może brzmi to dość nieludzko, ale to tylko tak się słyszy, bo nieprzywiązywanie się jest jednocześnie nienarzucaniem swojego sposobu czucia, myślenia, bycia innym. Wtedy tylko można ich zobaczyć bez własnych uprzedzeń. To znaczy bez wiedzy o tym, jaki ten człowiek jest. Zdarzają się takie chwile, taki zerowy, podstawowy punkt wyjścia - i wtedy widzi się bez własnej zasłony".
Jarosław Borowiec
szare światło. rozmowy z Krystyną Miłobędzką i Andrzejem Falkiewiczem
"I znaleźliśmy się tu, gdzie jesteśmy, wskutek jakiegoś spisku, krzywdy, zbiegu okoliczności, na dobre i na złe, a jakieś wielkie moce wyrwały nas z miejsca nam przeznaczonego w naturalny sposób. Cóż wówczas? Nostalgia? Nostalgia i tęsknota? Tęsknić można tylko za czymś, czego się doświadczyło, co się utraciło. Nostalgia zaś skierowana jest w przeszłość, żal nam tamtych lepszych czasów. Sęk w tym, że nostalgia to także nasze życzenie, nasza projektowana tęsknota, nasze marzenie. To, co minęło, nie było aż tak dobre jak nasz obraz utraconego dobra. Chcielibyśmy, żeby tak było. Chcielibyśmy, żeby tak było w przeszłości. Ale nie było tak, było zwyczajnie, czyli znacznie gorzej, niż myślimy, niż marzymy. Nasze marzenie jest więc siłą rzeczy zwrócone w przyszłość, nie w przeszłość, bo przeszłość jest inna, już zbudowana faktami, zdarzeniami, które niewiele mają wspólnego z naszymi rojeniami o niej. Przyszłość, ona jest pusta. Tam właśnie możemy ulokować naszą nostalgię. Nasza nostalgia dotyczy przyszłości, jest oczekiwaniem".
Tomasz Różycki, "Tomi. Notatki z miejsca postoju"
"W prostych sytuacjach chciałoby się uciekać. Przeważnie chce się, żeby każda sytuacja skończyła się jak najprędzej, każda, która zwiera jakiekolwiek napięcie. A ponieważ sytuacji bez napięcia u mnie w ogóle nie ma, więc uciekać chce się zawsze, żeby już zawsze było po wszystkim i żeby już nic się nie działo".
Mrożek, Dziennik tom 1
"Te różowe, małe są to tabletki na ciemność, a te większe z napisem W są to tabletki na gołębie, żeby mi nie skrzeczały, obie tabletki są w celu leczenia się z groźnej choroby listopad".
Masłowska
kameroodkurzacz Bałki, dyskurs feministyczny Żebrowskiej, niesamowite paski, bla bla bla.
I ulubione, Edward Dwurnik: "Albo istniejemy, albo k**** idziemy w zapomnienie i ch**. I ch** po nas" [brawabrawaaplauz]
Jak nabijanie w butelkę nie zachwyca, skoro zachwyca!
"Wiesz, co odstręcza mnie od tworzenia? To, że każdy jeden chłopek-roztropek może nagle zostać artystą. Weźmie toto pęczek bazylii, wetknie sobie w cewkę moczową i robi wokół wielkie halo, że to jego porąbane dzieciństwo".
Masłowska w punkt. ("Kochanie, zabiłam nasze koty")
„Obecność ludzi, których lubię. Nie dlatego, że coś mi powiedzą, ale dlatego, że czuję, że oni czują, że oni nie mają mi nic do powiedzenia, to samo co ja, wobec tego nie ma fałszywej przynajmniej sytuacji, możemy spotkać się bez udawania. A to już bardzo dużo, chociaż także nic. Bo wydaje mi się, że w najlepszym wypadku można jeszcze powiedzieć coś sobie samemu, i to rzadko, i nawet nie musi to być coś bardzo mądrego. To, że uda się sobie cokolwiek powiedzieć, to już bardzo pociesza”.
Sławomir Mrożek, Dziennik tom 1 1962-1969