Dajcie mi człowieka! Niech będzie, jak ja, mętny, niedojrzały
Nieukończony, ciemny i niejasny
"Gdyby dowiedziała się o moich kochankach, to cóż? Zostałbym dla niej bydlęciem, ale wiem, że dopiero wtedy zrodziłaby się w niej prawdziwa namiętność do mnie, wypełniająca ranę po obumarłej miłości, bo sądzę, że wszystkie kobiety są takie same, katoliczki, sufrażystki, kurwy, zakonnice, głupie chłopki, harfistki. Hotentotki i Szwedki różnią się tylko przygodnie, a nie w swej istocie, i Sali niechęć do wierności, i Heli niechęć do niewierności to jest jedna, ta sama emocja, ta sama zasada, esencja wielkiej wszechkobiety. Mężczyźni zresztą też są wszyscy tacy sami, ale nie o nich tu mowa".
---
Szczepan Twardoch "Morfina", Wydawnictwo Literackie, 2012
Rozmowa z Zygmuntem Kałużyńskim.
Dariusz Zaborek: A czy ma pan jakiś kodeks etyczny, zasady?
Zygmunt Kałużyński: Chrześcijańskie. Jezus mówi, że dwie najważniejsze to kochać Boga i kochać bliźniego. Na to Wolter powiedział, że kochać Boga nie może, bo go nie zna, a bliźnich kochać nie może, bo ich zna.
/i trochę dalej.../
Zygmunt Kałużyński:
Moje marzenie o idealnej kobiecie odpowiada dokładnie temu, co napisał kiedyś Bolesław Prus w "Kronikach". Że chciałby znać panią, która w niedzielę zaprosi go na obiad domowy z trzech dań, później zajmie się nim od strony męsko-damskiej, a jak będzie wychodził, da mu pięć rubli. Wtedy to były duże pieniądze, można było żyć cały tydzień. To jest dla mnie idealna kobieta. Ja takiej nie spotkałem.
---
Na betonie. Z Zygmuntem Kałużyńskim rozmawia Dariusz Zaborek, "Gazeta Wyborcza", dodatek "Duży Format", 11 września 2003
Wywiad Remigiusza Grzeli z Mrożkiem w "Zwierciadle" - "Sławomir Mrożek: Opowiem zza grobu".
Grzela: Jest w panu afirmacja życia?
Mrożek: Co to znaczy afirmacja życia? Nie zamierzam popełnić samobójstwa i to wystarczy.
Najczęstsze odpowiedzi: nie powiem panu; proszę mnie o to nie pytać.
I nie wiem, czy to kwestia Mrożka, czy Grzeli.
7 opowiadań. Czechosłowacja, lata 50. Komunizm. Robotnicy i zdegradowani inteligenci pracujący w fabrykach.
Zachwyca pierwsze opowiadanie: „Zupełny Kafka”, w pozostałych sześciu – to nie jest, niestety, ten Hrabal z „Czułego barbarzyńcy” (choć pojawiają się smaczki).
"pokój jest tak długi, że do mojego łóżka można by i opłacałoby się jeździć od drzwi na rowerze”
"Drżałem wtedy, bo nocą deszcz pada zimno i ślady nikną w błotnistej ulewie. Jednak dobrze jest mieszkać w lęku i poprzez strach słyszeć swoje zęby, dobrze jest doprowadzić życie do zagłady i rano na powrót je zacząć. Dobrze jest też żegnać się na zawsze i wychwalać nieszczęście jak cwaniak Hiob"
"- Wie pan co? - szepcze za mną gospodyni. - Może byśmy się leciutko pocałowali, tak po przyjacielsku.
Mówię: - Niech się pani nie gniewa, ale ja dochowuję wierności.
- No tak! - zasyczała. - Ale na ochlaj i łajdactwa, to pan jest pierwszy"
"A ona przymyka oczy, potem patrzy na opadający liść i mówi: - Ten płatek już bolały ręce, więc się puścił"
"Dziś spotykam serie przechodniów jakby połączonych niewidzialną linią nieszczęścia"
"(...) - ale panie, jakby pan chciał coś ekstra, pan i tak nie umrze naturalną śmiercią, niech pan każe się spopielić i zapisze mi ten swój popiół, a ja będę panem czyścić widelce i noże, żeby się z panem coś ciekawego działo, tak jak z darem, jak z nieszczęściem, jak z miłością..."
"Ciągle jeszcze życie jest cudowne, gdy człowiek ma iluzję, że jest zdolny na metrze kwadratowym stworzyć cały świat"
"(...) ponieważ życie to wierność trzaskającemu pięknu, czasem i za cenę własnego żywota"
"(...) ale czasem pętla trafi robotnikowi na szyję i zmusi go, by na odchodnym zatańczył kolegom taniec i wariacje na temat Grupy Laokoona, gdzie największy ból szuka najmniejszego dotyku (...)
"- Popatrz, Aniu, żebym ja miała w domu takiego chłopa, to bym mu namydliła schody i jak on by zjeżdżał, Matko Boska, jak on by zjeżdżał"
"- I w ten sposób, panowie, w ten sposób to wszystko jest zjebane od początku do końca"
"- Niech pani zostanie w tej pozie, wygląda pani jak żywa"
"- Okradał dużych, bo mali nic mu nie dali"
"- Kochają się od tego czasu, jak ich okradli"
"- Oj, ludzie złoci, jak mnie ci ludzie potwornie wpieprzają. Chyba pójdę nad Sazawę i kury tam będę hodował"
"Wszystko jest na gumce perspektywy"
---
Bohumil Hrabal "Sprzedam dom, w którym już nie chcę mieszkać", Wydawnictwo Literackie, Kraków 1981
Przypuszczam, że rzadko kiedy osoby, które nie interesują się architekturą, w ogóle: przestrzenią, zwracają uwagę jak i gdzie mieszkają. Czy jest zieleń? Jest przestrzennie? Intymnie, ale zarazem tak, żeby można było nawiązywać więzi z ludźmi? Czy budynek, w którym mieszkam jest zbudowany z myślą o potrzebach człowieka, czy zbudowany dla samego zlecenia, pieniędzy i podniesienia ego architekta? Czy to nie kolejna budowla, w której kosztem komfortu stosuje się masówki: im więcej ludzi tu zamieszka, tym lepiej? Dla kogo lepiej?
Pytam, bo ja do takich osób należę. Na architektów nie patrzyłam jak na artystów, na osoby, które mogą mieć wielkie idee. Zawód jak zawód. Skojarzenia: makiety, ołówki, linijki, obliczenia, symulacje komputerowe, płaszcze, piękne buty, szaliki, spodnie w kantki, okulary w grubej oprawie, wielkie zlecenia, wielkie pieniądze.
"Zaczyn" uświadamia jak płytkie i trywialne jest/może być to myślenie.
Oskar Hansen, współtwórca Formy Otwartej - sztuki, którą kreuje odbiorca, a nie artysta.
Człowiek zdeterminowany, bezwzględny w dążeniu do realizacji swoich idei - nawet jeśli są to pomysły nie do wykonania, bo na przeszkodzie stoi system i ludzie. Mentalność. Pieniądze.
Swoją drogą, niewiele się zmieniło dziś. Pojawiają się ludzie z rewolucyjnymi pomysłami, innowacyjnymi, z zapałem i chęcią zmiany otoczenia, nieistotne w jakiej dziedzinie - i: odmowa. Bo: przepisy [pretekst].
"Szybciej rodzimy się, niż budujemy - to stałe źródło niepokoju architekta. Ten stan doprowadza nas do naturalnego priorytetu ilości przed jakością, a ostatecznie do drastycznych uproszczeń zabijających podstawowe treści mieszkania, domu, osiedla. [...] Pojęcie: mój, twój dom - przestało być w przestrzeni architektonicznej możliwe do odczytania. W tych warunkach nieprzewidziany odruch życia staje się przykrym incydentem. [...] Zdajemy sobie sprawę, że tylko przemysł może wyprowadzić nas z impasu wiecznego głodu mieszkań. Ale musimy metodę przemysłową tak opanować, aby nie zabić w mieszkańcu tego, co najważniejsze, jego własnych odczuć, jego potrzeby własnego stosunku do otoczenia, do mieszkania. [...] Czy osiągniemy cel - stworzenie takiego zespołu, który dałby poczucie indywidualnie zagospodarowanej Formy Otwartej, gdzie każdy miałby swoje miejsce? Nieśmiałą próbę formy zdarzeń? Zobaczymy".
Tak piszą Oskar Hansen i jego żona, Zofia, w 1959 roku o osiedlu Rakowiec, na którym bloki (nie wszystkie) zostały zaprojektowane przez nich. Przed budową rozmawiają z przyszłymi mieszkańcami, chodzi o dostosowanie mieszkań do konkretnych potrzeb. A więc są mieszkania dla osób starszych, rodzin z dziećmi i bezdzietnych małżeństw. Piękna idea nie wypala. Oprócz błędów budowlanych, pojawiają się jeszcze poważniejsze: mieszkania trafiają do ludzi z listy oczekujących, nie do tych, dla których były projektowanie. Próby formy zdarzeń nie zobaczymy. Tak samo jej nie zobaczymy na Przyczółku Grochowskim, warszawskim osiedlu zaprojektowanym przez Hansenów. Ludziom tu nie żyje się dobrze.
"Zaczyn" to historia człowieka, dla którego idee były najważniejsze. A właściwie jedna idea: architektura ma służyć człowiekowi, ma uwzględniać jego potrzeby; architekt pełni tu rolę służebną. Człowiek jako jednostka, a nie masa. Piękna utopia.
I smutna prawda. Oskar Hansen w 1986 roku:
"Na świecie dzieje się niedobrze. A w związku z tym trzeba wszystko zweryfikować. Wszystko! Niedawno był Czarnobyl, będzie może jeszcze więcej następnych. A dzieje się to, bo dominuje świat przedmiotów".
[Co jeszcze utkwiło: kaplica w Otaniemi - w Helsinkach; podejście norweskich architektów do mieszkańców - zarówno tych przyszłych, jak i tych, obok których powstaną nowe budowle. Odbywają się konsultacje. Zasada: nie przeszkadzać i nie szkodzić. Nie dlatego, że tak prawo stanowi, "po prostu chodzi o to, żeby temu drugiemu nie robić jakiejś przykrości".]
---
Wszystkie cytaty pochodzą z książki "Zaczyn. O Zofii i Oskarze Hansenach" Filipa Springera, Wydawnictwo Karakter, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, Kraków - Warszawa 2013
Przewrotność. Samuel Beckett. Twarz. Na innych zdjęciach: chłodna, ostra, szlachetna. Przyszpilająca.
Bohumil Hrabal, "Sprzedam dom, w którym już nie chcę mieszkać" (opow. Zupełny Kafka)
"To moja ostatnia podróż literacka już z zamąconą głową, jakaś bezsensowna wycieczka pociągiem, który nie wiadomo, w którą stronę jedzie. Głowa mi pęka, może również serce trzeszczy w szwach i nie wiem, dokąd jadę do swojej babki, żeby zanurzyć się w dawno zapomnianą pospolitość egzystencji, kiedy było mało ludzi i dużo bogów albo kiedy będzie dużo ludzi i żadnego boga."
Pośpiejem, fintifluszki, wesoło popierdujące konie, Żyd Eliasz, "ubóstwo banału i banał ubóstwa", Helena w rozdarciu.
Czytając - nie pośpiejem.
"Wszystko się jednak dobrze skończyło, bo ja przecież mimo wszystko jestem, bo ja wszak żyję. Ale czy ja mogę być pozytywnym zakończeniem jakiejkolwiek historii?"
Tadeusz Konwicki, Bohiń, wyd. Czytelnik, Warszawa 1987, s. 153, 183
Bo gdyby ciebie wszystko nie kochało,
Tobym nie myślał, zamknąwszy powieki,
Że piękne jest to, o czym się milczało.